Po lekturze Księżniczki popiołu nie mogłam siędoczekać kontynuacji. Jest to historia ciekawa, intrygująca z ogromnym potencjałem. Chociaż można było się w niej doszukać schematów, to Laura Sebastian podała je w fajnej, lekkiej, formie i dodała do tego fascynujących bohaterów. Czy druga część, Pani Dymu, utrzymała poziom Księżniczki popiołu i czy była równie intrygująca i wciągająca jak pierwsza część?
Tak, tak, tak, a nawet więcej!
Theodosia uciekła z więzienia i spod władzy Kaisera, który zabił jej matkę i zniewolił mieszkańców Astrei. Razem ze swoją odnalezioną ciotką, Dragonsbane, osławioną piratką, planuje jak obalić Kaisera i odzyskać swoją ojczyznę. Zakładnikiem królowej jest Søren i stanowi tajną broń. Theodosia nie jest uważana za władczynię, musi wciąż budować swój autorytet i walczyć, aby nie brano jej za głupiutką dziewczynkę. Królowa wiele wycierpiała pod niewolą Kaisera i to ją ukształtowało. Aby uwolnić swoją ojczyznę i rodaków, Theo musi zdobyć armię, a najprostszym sposobem jest małżeństwo z potężnym władcą, który pomoże odbić Astreę. Nasza bohaterka będzie musiała zrobić wszystko, aby wyzwolić swoich poddanych, nie tracąc siebie samej i wolności, którą dopiero odzyskała.
W pierwszej części Theo dopiero zaczyna odzyskiwać siebie samą i dostaje szansę, aby uciec z niewoli. W Pani Dymu bohaterka zaznaje wolności, ale wciąż musi walczyć o uznanie i szacunek. Musi stawiać czoła przeciwnościom i zdobyć armię, aby ocalić swoich rodaków. Jej poczynania były intrygujące, a wewnętrzna walka doskonale opisana. Przeżywałam z nią wszystkie emocje, każdy ból i cierpienie. Czułam jej rozdarte serce – pomiędzy własnymi pragnieniami a tym, żeby zdobyć armię potrzebną do odbicia ojczyzny z rąk Kaisera. Podobało mi się to, że autorka pozwoliła zwiedzić stworzony przez siebie świat, poznać inne kultury i władców. O rękę Theo starali się przeróżni władcy, a obserwowanie ich w jednym miejscu było prawdziwą przyjemnością. Autorka może nie opisała ich zbyt dokładnie, ale Pani Dymu jest o wiele bardziej kolorowa i barwna niż Księżniczka popiołu.
Czy w Pani Dymu dzieje się więcej? Tak. Napięcie rośnie ze strony na stronę, a zakończenie jest fenomenalne. Dla mnie opis bitew jest nie lada wyzwaniem i doceniam, jeżeli autor umie przedstawić ten chaos, walkę to doceniam. Finałowe sceny w wykonaniu Laury Sebastian mnie zachwyciły i wynagrodziły brak napięcia w przypadku wątków miłosnych – ostatnie rozdziały czytałam z wielką ekscytacją, zaangażowaniem. Ba, ja od całej historii nie mogłam się oderwać, ale przy końcówce książki moje serce biło szybko i każde słowo chłonęłam. Laura Sebastian stworzyła historię, w której się zakochałam. Potrafiła schematy, które znam już z innych historii, podać w sposób ciekawy i świeży. Nie przeszkadza mi również kreacja bohaterki – jest odważna, ale zagubiona i skrzywdzona przez los. Theo nie irytuje, wzbudza współczucie, ale także kocha.
Narzekać mogę jedynie na wątek miłosny – nie czułam tutaj tych iskier, tych emocji, miłości, wzajemności. Owszem, autorka uczyniła z męskich bohaterów postacie dla których można stracić serce, ale na pierwszy plan wysuwają się inne wątki, które skutecznie tłamszą ten. Mam nadzieję, że romans w kolejnej części zostanie lepiej zaakcentowany.
Reasumując, Pani Dymu to dobra kontynuacja Księżniczki Popiołu, ale podnosi autorce poprzeczkę jeszcze wyżej. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejną część.
Oficjalna recenzja dla portalu Papierowe Motyle.