Walter, Ala i Maciek zostali wezwani, aby poprowadzić sprawę zabójstwa młodej dziewczyny, której zwłoki znaleziono w lesie niedaleko Warszawy. I nic nie byłoby tak przerażające i obrzydliwe gdyby nie to że na miejscu zamiast głowy dziewczyny znaleziono… łeb konia. Walter wraz ze współpracownikami musi odnaleźć zabójcę, zanim dokona on jeszcze gorszych przestępstw. Niestety, komisarza nawiedzą demony przeszłości, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. Czy bohater da rade normalnie żyć?
Nie spodziewałam się porywającej
lektury. Ot, kryminał. Pierwsze strony mnie nie przekonały, czytałam kolejne bo
nie lubię zostawiać nieprzeczytanych książek. I gdy tak przewijałam kolejne karty
powieści to doszłam do wniosku że książka mnie wciągnęła, zaintrygowała i mi
się podoba. Nie mogłam się od niej oderwać, pomimo że następnego dnia czekało
mnie duże zaliczenie. Ja wolałam czas spędzić razem z książką Marcina Grygiera. Notatki nieruszone
leżały na biurku, a ja zagłębiałam się coraz bardziej w śledztwo prowadzone
przez komisarza Romana Waltera.
Autor zafundował nam powieść mroczną i
wstrząsająca, ale właśnie te dwa przymiotniki powodują, że jest ona wciągająca
i interesująca. W miarę przewracania kolejnych stron coraz bardziej zagłębiamy
się w świat stworzony przez pana Grygiera
i odkrywamy kolejne tajemnice, na wierzch wychodzą fakty z przeszłości, które
zmieniają cały bieg wydarzeń, rzucają na zbrodnie nowe światło i potrafią
zmylić czytelnika. Wydawało mi się, że po trzech czwartych powieści odgadłam
kto jest zabójcą. Ba, byłam tego pewna, ale autor skutecznie mnie zwodził,
wprowadzając nowe zdarzenia, które z pozoru niepozorne, odmieniają bieg
historii. Niby nic nie znaczący, ale jednak. Do niemal samego końca pozostałam
przy moich przekonaniach, a na ostatnich stronach swojej książki pan Grygier wprawił mnie w osłupienie.
Nawet nie podejrzewałabym takiego zakończenia. Jak dla mnie ten moment również jest wielkim plusem. Jeżeli ktoś ceni
sobie moment zaskoczenia, trzymanie w niepewności do samego końca to ta książka
jest dla niego.
Sami bohaterowie również zasługują na
oddzielny akapit bo autor szczególnie dużo uwagi poświęcił Romanowi Walterowi, człowiekowi
po przejściach, który musi na nowo, po wielkiej traumie, uporać się z całym
światem, wrócić do normalnego życia. Niestety, wspomnienia go prześladują,
dlatego ucieka on w zapomnienie za pomocą alkoholu, który otępia jego mózg i
pozwala mu nie myśleć tak samo jak i zaangażowanie się w sprawę. Jest on
zagadką dla czytelnika, chociaż wydaje się że niemal wszystko na jego temat
autor opowiedział już na samym początku książki. To on wydał mi się najbardziej
wyrazistą postacią całej powieści. Oczywiście, występują jeszcze bohaterowie
drugoplanowi – Ala i Maciek, którzy są najbliższymi współpracownikami komisarza
Waltera. Kobieta, która od dawna zna Romana, stara się go wspierać w niemal
każdym momencie, a szczególnie w walce z nałogiem. Maciek natomiast jest
jeszcze młodym, niedoświadczonym policjantem, któremu w głowie gry komputerowe
i kobiety. Pomimo tego, że w książce występuje dużo bohaterów i każdy ma
wyraźnie zarysowany charakter (jak np. rywal Waltera – Wicherek) to Roman był
najjaśniejszą gwiazdą tej książki.
Nadal macie wątpliwości? Nie patrz w tamtą stronę to kryminał
polskiego autora, który wciąga, interesuje czytelnika, a mnogość zwrotów akcji
wciąga jeszcze bardziej. Warto poświęcić tej książce czas bo nie sposób się
przy niej nudzić. Ja nie spałam do 2 w nocy aby skończyć kryminał Marcina Grygiera.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu Prószyński i S-ka!