Tajemnice z przeszłości w końcu nas
dopadną i chociaż zdajemy sobie sprawę że gdybyśmy odcięli się od przeszłości
grubym murem, to w końcu wszystko wyjdzie na jaw. I właśnie wydarzenia z
przeszłości dopadły Molly.
Gdy była dzieckiem miała kochającą się
rodzinę – ojca i matkę(i). I chociaż dopadła ich choroba – ojciec Molly był
niemal całkowicie sparaliżowany – to dziewczyna nie wymieniłaby swojego życia
na żadne inne. Kochała bliskich, ale gdy okazało się że ją okłamali, odeszła i
zerwała z nimi kontakt. W sercu przez niemal dwadzieścia lat nosiła urazę i nie
wybaczyła bliskim tego co zrobili. Teraz Molly, wraz z mężem, postanawia
adoptować dziecko, ponieważ w wyniku powikłań, nie może ich mieć. W głowie
kobiety krąży tysiące pytań – nie wie czy uda jej się pokochać maleństwo? Molly
będzie musiała uporać się z przeszłością, od której oddzieliła się grubym
murem.
Jak gdybyś tańczyła to jedna z
najlepszych powieści Chamberlaine.
Ta książka nie tylko wzrusza – autorka, w sposób znany swoim czytelnikom
porusza każdą najczulszą strunę naszych emocji. Stosuje chwyty, które podczas
lektury rozbijają na łopatki. Autorka powoli buduje napięcie – kolejne fakty z
przeszłości Molly wyjawia powoli, strona po stronie, nie przyśpieszając i nie
zwalniając tempa. Podczas czytania chciałam przeskoczyć kilka stron bo to napięcie
było nie do wytrzymania. Miałam ochotę przebierać nogami ze zniecierpliwienia,
a nawet krzyknąć, co dość wyraźnie obrazuje poziom moich emocji podczas
lektury. Nawet nie zauważyłam jak łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, a ja
czytałam dalej, pomimo późnej godziny na zegarku. Nie mogłam się oderwać od
książki, a jednocześnie silne emocje chcą, aby odłożyć ją chociaż na chwilę na
bok, aby zaczerpnąć oddech i odpocząć.
Molly z przeszłości i Molly z
teraźniejszości to dwie różne osoby. Chociaż wiele je łączy, jeszcze większa
jest między nimi przepaść. Pomimo, że kobieta odcięła się od przeszłości i
zamknęła za sobą wszystkie furtki, wydarzenia z przeszłości wychodzą każdą
najmniejszą luką. Walka z tym co się wydarzyło jest bardzo męcząca i właśnie
przez to Molly się zmienia. Posiadanie dziecka jest dla niej wręcz bolesne, ale
nie może pozbyć się lęku i obaw, które zagnieździły się w jej głowie. I chociaż
nie polubiłam Molly to powoli szala mojej sympatii podczas czytania, zaczęła
przychylać się na jej stronę.
Spotkałam się z opiniami że Jak gdybyś tańczyła to najlepsza książki
w dorobku Chamberlaine. I chociaż
przed lekturę tej powieści byłam do tego stwierdzenia nieco sceptycznie
nastawiona to teraz dołączam do grona tych osób. Jak gdybyś tańczyła to książka brutalna, ale także przepełniona
ciepłem domowego ogniska. To historia o rozczarowaniu, o bólu który powoduje że
odcinamy się od wszystkiego, o tęsknocie, którą od siebie odrzucamy. Diane Chamberlaine za pomocą słów
przekazała swoim czytelnikom wiele prawd.
Jeżeli potrzebujecie książki grającej na
emocjach, poruszającą każdą strunę w naszym sercu to sięgnijcie po Jak gdybyś
tańczyła, a się nie zawiedziecie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Prószyński i Spółka!