Czasami w życiu przychodzi taki moment,
że trzeba zmienić priorytety, poukładać sobie
w głowie i w pewnych kwestiach odpuścić. Zluzować. I odpocząć.
Ja przewartościowuje sobie wszystko od
roku. Układam, przekładam, stawiam priorytety. Czy mi to wychodzi? Nie wiem.
Podejrzewam, że fatalnie. Nie potrafię tak się zorganizować aby dopiąć wszystko
na ostatni guzik. Nie potrafię jednocześnie być dobrą matką, kucharką, żoną,
pisarką, krawcową. Nie potrafię. Są dni, kiedy unoszę się metr nad ziemią, mam
wrażenie, że mogę przenosić góry, a czasami muszę się zmusić do tego, aby
podnieść się z łóżka.
Rok temu zostałam mamą. Tak, mamą. Mój
syn ma rok. I to ona zabiera mi coraz więcej czasu. Dlatego mnie tutaj tak
mało. I chociaż obiecywałam sobie, ze wrócę, że rozkręcę, to przytłacza mnie
codzienność. Ostatnie trzy tygodnie spędziłam z synem w szpitalu. I miałam dość
sporo czasu na przemyślenia. I wiem, że nie chcę zostawiać bloga. Bo lubię
pisać i to, że piszę o książkach bardzo mnie rozwija. Pozwala ćwiczyć warsztat,
który może kiedyś do czegoś mi się przyda. Dlatego tym razem chciałam zaznaczyć
to, że wracam. Że mam w głowie cały plan na Pasiekę. Że będzie tutaj więcej
kultury, tuż obok recenzji książek, seriali czy filmów. Że mam zeszyt z pomysłami
na posty. Nie wiem co mi z tego wyjdzie, bo jestem nieidealna. Zamierzam
wciągnąć się w jeszcze jeden projekt, więc moje zdolności organizacyjne będą
musiały się odnaleźć w tym wszystkim.
Reasumując, wracam do Was. I zamierzam
dać z siebie wszystko aby Pasieka była miejscem, do którego mile się wraca.