Na gruzach Ameryki powstaje nowe państwo
– Illea. Ludzie pogrupowani są według systemów klasowych, gdzie najgorsza pozycją
społeczną jest ósemka, a najlepszą jedynka, ale osiągają ją tylko nieliczni. Każda
z tych klas ma przepisane zawody, które może wykonywać, a przejść wyżej można
tylko za pomocą odpowiedniej sumie pieniędzy. America jest Piątką, a to znaczy,
że należy do grupy artystów. Jej rodzinie się nie powodziło, poznała smak głodu
i biedy, ale ma kochających bliskich, którzy wspierają się wzajemnie. Ale Ami
ma jeszcze kogoś – Aspena. Swojego ukochanego. Spotykają się potajemnie, bo
chłopak jest klasę niżej od Americi, co nie jest mile widziane, ale oboje nie
wyobrażają sobie życia bez siebie.
W Ileii zbliżają się Eliminacje.
Każda z dziewcząt z każdej klasy może wysyłać swoje zgłoszenie do pałacu, a książkę
wybierze 36 kandydatek, które na pewien czas zamieszkają z rodziną królewską, a
książkę Maxon wśród nich wybierze swoją przyszła żonę. I chociaż America nie
chcę zgłaszać się do Eliminacji, to za namową rodziny i Aspena wysyła swoje
zgłoszenie. I zostaje wybrana. Zdruzgotana zerwaniem z Aspenem wyjeżdża, aby stanąć
do rywalizacji z 35 innymi kandydatkami. Mają walczyć o serce Maxona. Jak
zachowa się America? Czy zapomni o swojej pierwszej miłości?
Już na pierwszy rzut oka widać że
w Rywalkach schemat goni schemat, ale
jak wspomniałam wcześniej mi to nie przeszkadzało, ale jeżeli szukacie czegoś naprawdę
oryginalnego to raczej powstrzymajcie się przed lekturą. Bo to ksiązka którą
należy potraktować z przymrużeniem oka i nie oczekiwać niczego nowego. Owszem,
takie Eliminacje są świeżym powiewem w literaturze młodzieżowej, ale
wymagającym to nie wystarczy.
Cała historia opowiedziana jest z
punktu widzenia Americi, która bardzo przypomina inne bohaterki, ale jest w
niej coś, co powoduje że nie da się jej nie lubić. Są momenty, gdy irytuje ona niesamowicie,
ale jest ich niewiele i nie przeszkadzają one w odbiorze lektury. Nie będę się
rozwodzić nad Americą, ale chciałabym też wspomnieć o Astenie i Maxonie. Z
jednej strony mamy czarującego młodzieńca, który chciałby dla swojej dziewczyny
jak najlepiej, ale poznał czym jest bieda i upokorzenie. Przystojny,
odpowiedzialny za swoją rodzinę. Z drugiej – książę Maxon, tajemniczy, mający
władzę, ale także ograniczony przez dworskę etykiete, której stara się przestrzegać.
Na pierwszy rzut oka są jak ogień i woda. Różnią się niemal wszystkim. America,
która w momencie poznania Maxona wciąż kochała Aspena nie wyobraża sobie
spędzenia życia z kimś innym. Jest przeciwna Eliminacjom i dlatego nie widzi w
księciu tego co dostrzegają inne kandydatki. Zazwyczaj już po pierwszym tomie
określam się za kim stoję, ale w tym przypadku moje serce zostało rozdarte na
pół i nie mogę określić do jakiego teamu należę. I chyba raczej się to nie
zmieni.
Rywalki to pierwszy tom
serii Selekcja. Jak dla mnie jest to idealna, lekka i niezobowiązująca lektura
na każdą porę roku. Czyta się ja szybko, ale
nie trzeba dopatrywać się błędów i odnaleźć w lekturze powieści Cass
przyjemność.