[źródło] |
Każde miasteczko posiada swoje
tajemnice zarówno te większe jak i te mniejsze. Jedne skrywane są jak
największe skarby, a ich właściciele robią wszystko, aby nigdy, za żadną cenę
nie ujrzały światła dziennego. Jednak czasami dzieje się coś, czego nikt sobie
nie zaplanował. I wszystkie mury, które tworzone były przez lata walą się jak
zamek z piasku, kiedy zawieje słaby wietrzyk. Gosztowo z pozoru wydaje się
miasteczkiem jak wiele innych. Z normalnymi mieszkańcami, kłótliwymi sąsiadami,
starszymi paniami z dziwacznie ubranymi pieskami.. Jednak pod tą warstwą
zewnętrzną kryje się tajemnica, która może zmienić życie wielu osób.
Gosztowo to spokojna, mała
mieścina. Ludzie żyją tam zwyczajnie, mając na głowie problemy jak każdy przeciętny Polak. Jeżdżą do pracy,
dzieci zawożą do przedszkola czy do szkoły, a weekendy spędzają na łonie natury
lub przed telewizorem, odpoczywając, aby później znowu wpaść w codzienny rytm. I
wszystko nadal toczyłoby się spokojnym, wręcz sielskim rytmem, gdyby nie śmierć
młodego chłopaka i jego dziwne zachowanie tuż przed, którego nikt nie potrafi
wyjaśnić. Sprzeczne zeznania, wątpliwe fakty i przeszłość, która może wydawać
się nieistotna, ale po głębszych refleksach może stwierdzić, że miała sporo
wspólnego ze sprawą obecną.
Sierżant Maria Gajda jest kobietą z pozoru prostą, która skupia się tylko na
swojej pracy. Nic bardziej mylnego. Jest to osoba bardzo zamknięta w sobie,
jednak wnętrze, które ukrywa, oczarowałoby niejednego. Chcę ona rozwiązać
sprawę, pomimo że nie będzie to łatwe. Nikt nie chcę mówić. Do wszystkiego
Maria będzie musiała dojść sama, bez poparcia swoich pracodawców, bo przecież
sprawę dostał ktoś inny. Czy kobieta poradzi sobie nie tylko z pracą, ale także
z własnymi problemami? Czy w końcu na kogoś się otworzy?
Katarzynę Pisarzewską poznałam już wcześniej. Rok temu miałam
okazję przeczytać „Zbieg okoliczności”.
Książkę do tej pory wspominam bardzo dobrze. Pamiętam, jakie emocje
towarzyszyły mi podczas czytania, nie mogłam się od niej oderwać, bo najpierw
musiałam poznać zakończenie. Do „Zmowy
milczenia” również miałam wielkie oczekiwania i nadzieje. Jak wypadła
najnowsza powieść Pisarzewskiej?
Zmowa milczenia to połączenie kryminału i powieści obyczajowej.
Spotkałam się ze stwierdzeniem że przypomina skandynawskie dzieła. Nie wiem czy
zgodzić się z tą opinią. Jak dla mnie książce dużo brakuje do powieści załóżmy Lackberg,
ale lektura była zajmująca, chociaż przeczytanie jej zajęło mi trochę czasu.
Nie potrafiłam tej książki przeczytać na raz czy też na dwa. Książka wymagała
czasu, a mi jego jak na lekarstwo.
Czytałam w autobusie, w busie czy w wolnych chwilach i to małymi
fragmentami, więc może i to wpłynęło na moją opinię. Jak dla mnie książka jest
napisana ciekawie, interesująco, ale nie potrafi porwać czytelnika (chyba że
już przy samym zakończeniu) i wciągnąć go w swój świat.
Sprawa śmierci chłopca była
skonstruowana bardzo dobrze. Nie mogłam się domyślić jakie będzie zakończenie
tej sprawy. W dodatku motyw z przeszłości okazał się bardzo intrygujący. Takie
kryminały uzyskują moją wielką sympatię. Mieszanie współczesności z
przeszłością sprawia, że książka zyskuje na wartości, o ile jest to odpowiednio
napisane. Katarzyna Pisarzewska
pokazała, że ona to potrafi. I to nie byle jak.
Nie spodziewałam się że
polubię Marię. Z początku nie potrafiłam się do niej przekonać, jednak z
czasem, strona za stroną zaczęłam ją lepiej poznawać i bardziej się do niej
przekonywać, aż w końcu nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam trzymać za nią
kciuki. Ostatnie strony śledziłam z zapartym tchem. Chciałam, aby i sprawa
chłopca i życie osobiste Marii zakończyły się dobrze. Nie wyobrażałam sobie że
autorka inaczej uwieńczy swoje kolejne dzieło.
Czy polecam- jak najbardziej. Zmowa milczenia to powieść warta
przeczytania, zajmująca i interesująca. Idealnie wpasuje się w świąteczny
klimat.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu Znak Literanova!
Zobacz również:
Katarzyna Pisarzewska "Zbieg okoliczności"