Pan Pierdziołka
jest popularny, ale i kontrowersyjny. Dlaczego? Cóż, jeżeli znacie książki z
tym ekscentrycznym poetą wiecie, jakie wierszyki preferuje. Jeżeli nie, to
musicie samo sięgnąć po zbiór, aby się przekonać. Nie da się określić
jednoznacznie, czy Wam się to spodoba i czy dacie te książkę dzieciom.
Abecadło Pierdziołki to już piąta
książka z popularnego cyklu. Abecadło spadło na bohatera który pogmerał,
powybierał i do każdej literki przyporządkował swoje wierszyki i rymowanki.
Nie będę
ukrywać, że jest to książka bardzo kontrowersyjna, na pewno nie dla małych
dzieci, może dla nastolatków, które wyrosły z głupiego wieku i już co nieco
rozumieją. Niektóre wiersze łamią języki, wiec to też fajne ćwiczenie wymowy,
gimnastyka języka oraz pamięci, ale nie ma co ukrywać, te rymowanki bardzo
szybko zapadają w pamięć. Rodzice, którzy decydują się dać ten egzemplarz swoim
dzieciom, powinni najpierw sami przeczytać „Abecadło
Pierdziołki” i zadecydować, czy ich potomstwo już dorosło do tych
wierszyków. Wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej i nawet znaczek na
okładce „za zgodą rodzica”, nie powstrzyma młodych czytelników, raczej pokuszę
się o stwierdzenie, że jeszcze bardziej
będzie kusić i nęcić.
W naszym
przypadku ta książka świetnie sprawdziła się na jakiejś domówce, kiedy ze
znajomymi czytaliśmy wiersze na głos. Dorośli potrafią podejść do tematu
neutralnie, docenić kunszt autorów i ilustracje Kasi Cezary, której talent
podziwiam i obserwuje od dłuższego czasu.