Po „Dworach”, które wzbudziły we mnie ogrom
emocji (tych negatywnych i pozytywnych), nadszedł czas, aby zapoznać się z inną
serią autorstwa Sary J. Mass. „Szklany
tron” wywołuje wśród czytelników wiele emocji, często sprzecznych. Jedni
się zachwycają, inni krytykują. Większość czytelników wytyka wady, ale wciąż
wraca do tej historii. Co takiego ta książka w sobie ma, że oczarowuje nowych
czytelników?
Celeana
Sardothien jest najgroźniejszą zabójczynią w całym Adarlanie, a ma dopiero
osiemnaście lat. Jednak zostaje schwytana i wtrącona do kopalni, gdzie zmuszona
jest bardzo ciężko pracować. Gdy książkę Dorian składa jej propozycję,
dziewczyna nie waha się ani chwili. Ma stanąć do walki o miejsce królewskiego
obrońcy, zwyciężyć, a po czterech latach służby otrzymać wolność. Celeana się
zgadza. W pałacu czekają ją ciężkie treningi, walki, a także kłopoty. I
mężczyźni – wspominany wcześniej książę i jego przyjaciel, kapitan straży
Chaol. Czy Celeana wygra pojedynek i zostanie królewską obrończynią?
„Szklany tron wciąga”. Sarah J. Mass ma talent do snucia historii niezwykłych, fantastycznych
i ciekawych. Jej słowa potrafią opętać czytelnika na tyle, że ten nie będzie
mógł się oderwać od czytanej powieści. Autorka wykorzystuje znane i popularne
zagrania fabularne i wszystko spójnie ze sobą łączy. „Szklany tron” to książka idealna w ciężkich chwilach, bo potrafi
zabrać nas do innej rzeczywistości, do świata Celeany. To historia idealna dla
tych, którzy chcą przeżyć wspaniałą przygodę.
Jednak „Szklany tron” nie jest pozbawiony wad. Pomimo tego, że dobrze czytało mi się tę
książkę, to parę razy czułam zgrzyty. Po pierwsze – Celeana. Najlepsza
zabójczyni Adarlanu. Wydawałoby się, że wszystkie emocje powinna głęboko w
sobie skrywać; że jest bezwzględna, trudna, skryta; że przeszłość odcisnęła na
niej ogromne piętno. Spodziewałam się dziewczyny pozbawionej skrupułów, ale
dość szybko moje wyobrażenia legły w gruzach. Autorka starała się wykreować
Celeanę na bohaterkę pozbawioną emocji, ale jej to nie wyszło. Sardothien
zachowywała się jak rozpieszczona dziewczynka, która nie potrafi zapanować nad
swoimi uczuciami i najpierw mówi, a potem dopiero myśli. Ubolewam nad tym, że
Celeana okazała się taka mdła.
Przejdźmy teraz
do postaci męskich. Książkę Dorian również wypadł dość szaro i mdło i ponuro.
Brak mu było tej łobuzerskiej iskry niegrzecznego chłopca. Był nudny i chociaż
wiązałam z nim większe nadzieje, ale w porównaniu z Chaolem okazał się tym
słabszym. Kapitan straży to męski, silny charakter. Skryty i nieokazujący
emocji. Ktoś, kto stara się zrozumieć co się z nim dzieje. Ten bohater ma w
sobie olbrzymi potencjał i mam nadzieję, że zostanie dobrze potraktowany w
kolejnych tomach „Szklanego tronu”.
Jest wątek
magii, zagadek, tajemnic z przeszłości, a także tajemnice z przeszłości. Te
wątki czekają na rozwinięcie, ale autorka zasiała we mnie ziarno
zainteresowania, które kiełkuje. Chętnie skuszę się na kolejne tomy, bo chcę
dowiedzieć się, jak potoczą się losy Celeany.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu Uroboros!