Clare "Miasto Kości"


Cassandra Clare
Wydawnictwo : MAG
Ilość stron :507

Kilka lat temu, kiedy byłam jeszcze młoda i miałam zupełnie inne podejście do życia, a dokładniej uczęszczałam do gimnazjum, aktualnie zwanego „gimbazą” przeczytałam powieści pani Clare. Nie przywiązałam do niej szczególnej wagi, ale z racji tego iż zbliża się premiera filmu postanowiłam  przypomnieć sobie co, kto, gdzie i jak. No więc wypożyczyłam powieść z biblioteki i zabrałam się do czytania.

Clary Fray ma piętnaście lat. Wychowuje ją tylko matka, ponieważ ojciec zginął w wypadku samochodowym, gdy dziewczyny nawet nie było na świecie. Jedyną pamiątką po tacie jest jedyne zdjęcie trzymane nad kominkiem i pukiel włosów, który pani Fray trzyma w szkatułce. Nora wiedzie nawet spokojne życie. Ma przyjaciela – Simona, który skoczył by za nią w ogień.
Pewnego wieczoru, gdy wraz z Simonem udaje się do klubu „Pandemonium” jest świadkiem dziwnego wydarzenia, który widzi tylko ona. Bawiący się wokół niej rówieśnicy zachowują się, jakby nie widzieli trzech dziwnie ubranych nastolatków z bronią, oraz czwartego, związanego i błagającego o litość. Nie dostrzega tego nawet Simon. Gdy Clary postanawia zapomnieć o tym wydarzeniu, zaganiając wszystko na halucynację, znowu spotyka chłopaka. I widzi go tylko ona. Gdy otrzymuje tajemniczy telefon do mamy, jej życie zmienia się o 180 stopni. Nic już nie jest takie jak było, a Nora poznaję prawdę o swojej przeszłości.

Książkę przeczytałam bardzo szybko, a to dlatego iż chciałam się dowiedzieć co wydarzy się na kolejnych kartach. Zakończenie już znałam, bo pamiętałam je jeszcze z mojej wcześniejszej przygody z książką. Jednak to iż wiedziałam jak zakończy się ten tom przygód Clary nie zmieniło dla mnie wartości książki. Trzeba przyznać autorce jedno – potrafi utrzymać czytelnika w napięciu.
W powieści nie wieje nudą, tylko ciągle coś się dzieje. Wydarzenia następują zaraz po sobie. Autorka właśnie dlatego trzyma cały czas czytelnika w napięciu, nie pozwalając mu odetchnąć. W  książce nie ma opisów przeżyć wewnętrznych, aż tak bardzo rozwiniętych. Clary nie siedzi i nie patrzy się w ścianę rozmyślając przez trzy czy nawet cztery kolejne strony. Narracja w powieści jest trzeci osobowa, jednak szczególną uwagę autorka poświęciła właśnie Norze.

Bohaterowie jak dla mnie byli stworzeni wprost idealnie. Ich kreacjom nie miałam nic do zarzucenia. Każda z postaci miała swój charakter. Nawet drugo- czy trzecioplanowe postacie nie wtapiały się w tło powieści, tylko były odrębnymi i idealnymi postaciami, które wiele wnosiły do powieści.

Pomimo iż nie dostrzegłam żadnych wad, coś powieści brakuje. Nie ocieniam książek, nie wystawiam im ocen. Jednak gdybym miała ocenić „Miasto Kości” nie przyznałabym maksymalnej puli punktów. Pomimo iż powieść nie była naciągana, postacie były jak dla mnie idealne, fabuła zaciekawiała, a akcja cały czas gnała do przodu nie pozwalając czytelnikowi nawet odetchnąć, to jest w książce coś, co nie daje mi spokoju. Brakuje w niej czegoś. I nie umiem nazwać co to jest. Jednak nie zamierzam osiąść na laurach. Mam w planach zapoznanie się z całą serią i mam nadzieję iż wakacje mi w tym pomogą.

Książka bierze udział w wyzwaniu : Paranormal Romance, Najpierw książka potem film.


My Instagram

Made with by OddThemes | Distributed by Gooyaabi Templates